Jakich maili nie wysyłać do klientów, czyli lista częstych błędów email marketingu cz. 1

error emailW jednym z ostatnich wpisów obiecywałam, że wkrótce na blogu pojawi się tekst o najczęściej popełnianych błędach w ramach e-mail marketingu. Udało mi się zająć tym tematem szybciej, niż myślałam i już dziś zapraszam na pierwszą część rozważań na ten temat.

Mam nadzieję, że poprzez ostatni wpis o e-mail marketingu udało mi się przekonać przynajmniej część z Was, że właśnie ta forma promocji (również dla sklepów internetowych) może być bardzo skuteczna.

Skuteczna zwłaszcza wtedy, gdy jest odpowiednio przygotowana, a wiadomości dopasowane do odbiorców i ciekawe. Dziś postanowiłam pokazać Wam kilka błędów, jakie często popełniane są w wiadomościach wysyłanych w ramach newslettera.

Zbyt długie

Długa wiadomość będzie wymagała spędzenia dłuższej chwili na jej przeczytaniu, przejrzeniu. A większość Twoich klientów nie będzie chciała tracić cennego czasu na czytanie rozważań dotyczących oferty Twojej firmy. Każdy może takie informacje uzyskać na stronie firmowej.

Pisz zatem w miarę możliwości krótko i rzeczowo. Jeżeli masz dużo rzeczy do przekazania klientom, większości mogą dowiedzieć się ich z landing page’a, na który link z e-maila go wyśle. W mailu ma znaleźć się to, co zachęci Twojego odbiorcę do kliknięcia w link. Są oczywiście pewne elementy wiadomości newsletter, które po prostu powinny się w nich znaleźć. No i oczywiście treść faktyczna, czyli to, co przekazujesz. W miarę możliwości jednak całość powinna być zwięzła i konkretna, czyli najważniejsze jest znalezienie „złotego środka”.

Zasada jest prosta. Nie przekazujesz zbyt wielu informacji w jednej wiadomości. Zazwyczaj masz prawdopodobnie do zakomunikowania jedną rzecz lub kilka, ale łączących się ze sobą. Przykładowo, rozpoczynasz wyprzedaże w sklepie, czy oferujesz darmową dostawę w nadchodzący weekend i jednocześnie wyprzedajesz asortyment.

Zbyt długie wiadomości e-mail:

zbyt długa wiadomość emailPrzy zapisywaniu się do newslettera w tym sklepie, miałam otrzymać zniżkę 10% na zakupy. W pierwszym mailu od firmy znalazło się przywitanie oraz bon zniżkowy, do tego call to action, żebym od razu mogła zrobić zakupy w sklepie. Zaraz potem instrukcja, jak wykorzystać bon. Instrukcja jest pierwszym zbędnym elementem tej wiadomości. Zupełnie wystarczyłoby, żeby takie informacje użytkownik mógł znaleźć na sklepie, a w mailu nadawca zawarłby jedynie link do strony, na której mógłby je uzyskać w przypadku zainteresowania, przykładowo „Zobacz, jak wykorzystać swój kod rabatowy”).

Po instrukcji użycia bonu, sklep prezentuje nowości. Powiedzmy, że mnie zainteresowały i mam ochotę przejrzeć najnowszą kolekcję, ale nie znajduję w mailu call to action, więc nowej kolekcji muszę szukać w sklepie samodzielnie. Pamiętaj o tym, że jeżeli już przedstawiasz jakąś promocję, produkt, powinieneś również zamieścić odpowiedni link i landing page, gdzie ofertą klient znajdzie konkretnie to, co zainteresowało go z maila.

Zbędne i niepotrzebnie przedłużające maila, są w zacytowane w nim recenzje klientów. Wystarczyłaby informacja, że sklep ma bardzo pozytywne opinie w Internecie, wraz z zaproszeniem do ich przejrzenia – „Chcesz poznać opinie naszych zadowolonych klientów? Zajrzyj tutaj!”. Dodatkowe informacje w tym mailu również są w tym miejscu niepotrzebne, zwłaszcza te o akceptowalnych formach płatności.

 

Pozwólcie nam odejść, czyli trudności z rezygnacją z newslettera

Klient zapisał się do Twojej listy newslettera. Chciał tego w momencie, w którym dodawał swój adres do bazy, ale szybko zmienił zdanie. I ma do tego pełne prawo. Po otrzymaniu kolejnej wiadomości na swoją skrzynkę, z której prawie każda nawet nieotwarta lądowała w koszu, szuka w mailu linka dezaktywującego subskrypcję i nic…

Link umożliwiający wypisanie się z listy newslettera to jedna z rzeczy, która koniecznie musi znaleźć się w wysyłanym do klienta przez Ciebie mailu (w każdym mailu!). Brak tych linków wynika niestety często z chęci utrudnienia ludziom wypisania się z listy newslettera. Firmom wydaje się, że lepiej zatrzymać klientów w bazie, nawet jeżeli nie interesują ich nasze maile.

Nie ma w tym absolutnie żadnej logiki. Jeżeli klient chce wypisać się z subskrypcji, oznacza to, że nie interesują go Twoje wiadomości lub od jakiegoś czasu już w ogóle na nie nie zagląda. Zatrzymując klientów „na siłę”, jedyne, co uzyskasz to rozdrażnienie swoich klientów. A tego raczej nie chcesz.

W każdym (naprawdę każdym) mailu powinien znaleźć się widoczny link, dzięki któremu Twój klient (po kliknięciu) nie będzie więcej na liście subskrybentów sklepu. Już od pierwszej wiadomości (tej powitalnej, którą wysyłamy w celu weryfikacji adresu) musisz informować klientów, że w każdej chwili mogą zrezygnować z otrzymywania Twoich promocyjnych maili. Email marketing działa w myśl permission marketingu, czyli marketingu za przyzwoleniem. Klient otrzymuje od Ciebie wiadomości, ponieważ tego chce.

 

Odstraszająco długie linki

Większość z nas otrzymała już niejednokrotnie na skrzynkę maila z treścią, której częścią był bardzo długi link, rozciągający się na kilka linijek wiadomości. Tego typu linki kojarzymy, jak typowo spamerskie, zwłaszcza gdy nie jesteśmy jeszcze „oswojeni” z adresem nadawcy (nie zawsze pamiętamy wszystkie bazy newslettera, do których się zapisujemy).

Linki te, oprócz tego, że jednoznacznie kojarzą się ze spamem, wyglądają po prostu nieprofesjonalnie i mało estetycznie. Unikaj więc tego typu niespodzianek w wiadomościach adresowanych do swoich klientów. Pamiętaj o tym, że wizualna część newslettera jest równie ważna (szczególnie w pierwszej chwili po otwarciu przez klienta wiadomości), jak jego merytoryczna zawartość.

 Długi link w wiadomości:

zbyt długi link w wiadomości

 

Pisany NIEpoprawną polszczyzną

Copywriter, czy inna osoba, która w danej firmie odpowiedzialna jest za teksty newsletterów, musi umieć pisać poprawną polszczyzną. Poza własną wiedzą, w razie wątpliwości ma do dyspozycji słowniki, fora internetowe i wirtualne poradnie językowe. Wpadki językowe nie powinny się zatem zdarzać. Dobrze, gdy po jednej osobie, przygotowane teksty sprawdza kolejna, a potem jeszcze jedna. Gdy kilka osób spojrzy na tekst, na pewno nie zaszkodzi. A czemu poprawność językowa jest tak ważna?

Wyobraź sobie, jak w oczach klienta wygląda wiadomość z błędem językowym lub bezsensownie brzmiącym zdaniem. Przecież maile te kierujesz do konkretnych osób. Jeżeli będziesz miał szczęście, Twój klient nie zauważy lub zignoruje błąd. Jeżeli jednak zauważy Twoje błędy, będą w jego oczach wyglądały bardzo nieprofesjonalnie.

Klient może także odebrać taką niedbałość, jako brak szacunku dla jego osoby – odbiorcy tej wiadomości. Skoro on znalazł czas na przeczytanie maila, to osoba, która go napisała nie może znaleźć chwili na sprawdzenie tekstów? Pamiętaj o tym, że wysyłasz maile w imieniu firmy, a nie prywatnie do znajomych.

Błędy językowe:

błędy językowe w emailuWłaściwie wszystkie teksty z tego maila brzmią naprawdę nieciekawe.

  1. Wyrażać gust można raczej „z pomocą”, a nie „za sprawą” swetra.
  2. Od chudnięcia w oczach nie przybywa ani podziwu, ani wolnej przestrzeni” – ze stwierdzenia wynika, że zgodnie z opinią autora od chudnięcia (i to chudnięcia „w oczach”) może przybywać podziwu. Dalej autor, zachęca do zrobienia sobie miejsca „na uznanie”, czyli zgodnie z jego opinią puszyste osoby nie mają miejsca na uznanie… Kolejno, promowany preparat wyszczupla „najbardziej widoczne części ciała”, gdzie określenie „widoczne” nie do końca odzwierciedla niechciane krągłości, o których najprawdopodobniej pisał autor.
  3. Porównanie bólu pleców do mrozu syberyjskiego też nie jest do końca trafione.
  4. Spraw, by Twoje paznokcie prezentowały się nienagannie nie tylko od święta, choćby w sylwestra, ale także w dni powszednie”. Chyba nawet nie trzeba komentować, każdy widzi, jak bezsensownie brzmi to zdanie. Zdecydowanie trzeba zwrócić uwagę na teksty, jakie wysyłasz swoim klientom. Jeżeli email marketing zlecasz agencji zewnętrznej, sprawdzaj jak pracuje dla Ciebie i jakie wiadomości wysyłane są do Twoich klientów. W końcu wysyłane są w Twoim imieniu.

C.d.n., czyli po więcej zapraszamy w przyszłym tygodniu.